wtorek, 5 marca 2013

po tabletkę od bólu głowy do kiosku czy apteki?


Problem leków dostępnych bez recepty poza apteką jest ostatnio interesującym tematem dla samorządów aptekarskich i praktykujących farmaceutów. Naczelna Izba Aptekarska ostatnim czasem podjęła pewne kroki w celu próby wycofania leków (podkreślam leków a nie suplementów diety, które swoją drogą wcale nie są bezpieczniejsze) z obrotu pozaaptecznego.  Dzisiaj sytuacja w Polsce jest taka,że każdy może kupić pewne podstawowe leki OTC (over the counter - z ang. dosł: poza ladą; dostępne bez recepty) w kiosku, supermarkecie czy na stacji benzynowej.Oczywiście jest to dla nas wszystkich bardzo wygodne rozwiązanie - nie trzeba np. stać w kolejce w aptece,żeby kupić lek na ból głowy czy na przeziębienie.Ale czy to jest najbezpieczniejsze rozwiązanie dla pacjentów...? W tym momencie pojawia się problem - czy przeciętny pacjent ,który nie dysponuje fachową wiedzą medyczną powinien mieć nieograniczony dostęp do leków OTC. Czasem obserwując zachowania ludzi mam wrażenie,że panuje takie powszechne przekonanie o tym,że lek dostępny bez recepty jest bezpieczny i można go śmiało brać na własną rękę bez ograniczeń. Cóż, w dużej mierze jest to pewnie wynik nachalnej reklamy leków w mediach. Czasem liczę ilość reklam produktów leczniczych w przerwach reklamowych - raz doliczyłem się 5 z rzędu....w dodatku reklamy te (mimo zawartego ostrzeżenia o konsultacji z lekarzem lub farmaceutą w razie wątpliwości - btw. ciekawe z kim się mam skonsultować na stacji benzynowej ;) ) sugerują,że dany lek jest bezpieczny; widzimy na nich uśmiechnięte dzieci lub osoby starsze...Czasem wygląda to tak jakby dany lek miał zmienić życie człowieka- po prostu weźmiesz tabletkę i od razu nie dość, że przestanie ciebie boleć głowa to jeszcze minie kryzys w związku albo odnajdziesz w sobie nowe cele życiowe ;) Trudno się dziwić,że część osób łatwo nabiera pewnego rodzaju myślenia magicznego (nie do końca uświadomionego) - wezmę tabletkę i wszystko się poprawi.Jest to szczególnie zauważalne w przypadku dostępnych bez recepty leków i suplementów diety o działaniu przeciwdepresyjnym lub uspokajającym.Ad rem, zachęcony reklamą idę do sklepu spożywczego kupić lek na ból zatok.Kupuję lek bez zbędnych pytań ze strony sprzedawcy, biorę 2 tabletki, od razu czuję się psychicznie lepiej,ale niestety po 2-3 godzinach ból zatok przechodzi w ból głowy, dość silny i w tym właśnie momencie przypomina mi się,że przecież mam nadciśnienie tętnicze i nie mogę brać niektórych leków np. preparatów z pseudoefedryną bo podwyższają one ciśnienie krwi.Cóż, moja wina - nie doczytałem ulotki....a może jednak to osoba udostępniająca lek ma obowiązek zadać chociaż podstawowe pytania? Farmaceuta w aptece wydając nawet lek bez recepty ma prawo (właściwie obowiązek) zadać pacjentowi pewne podstawowe pytania odnośnie stanu jego zdrowia.Ma to na celu właśnie wyłapanie pewnych chorób ,w których dany lek nie może zostać podany mimo,że jest dostępny bez recepty. Np. astmatycy nie mogą brać na własną rękę aspiryny i innych leków z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych (np. ibuprofenu, naproksenu ), ponieważ leki te mogą u nich wywołać napad duszności.Podobnie chorzy na nadciśnienie nie mogą brać np. ibuprofenu, bo obniża on skuteczność leków na nadciśnienie (czyli ciśnienie u takiego pacjenta nadal jest wysokie pomimo stosowania leków).Aspiryny i leków zawierających kwas acetylosalicylowy w swoim składzie nie wolno podawać dzieciom poniżej 12 roku życia....niestety osoby sprzedające leki poza apteką nie są przeszkolone i nie posiadają takiej elementarnej wiedzy medycznej.Brak tej wiedzy może kogoś kosztować zdrowie.
Pojawia się też problem złego przechowywania leków poza aptekami.Chociaż moim zdaniem akurat nie jest on krytyczny, bo dotyczy leków, które nie wymagają np. przechowywania w lodówce.
W tym momencie może pojawić się zarzut,że apteki zyskają na wycofaniu leków OTC z obrotu pozaaptecznego....nie ukrywam,że pewnie trochę zyskają finansowo.Należy jednak pamiętać,że leki to nie są zwykłe produkty, które można nabyć drogą kupna. Są to tak naprawdę trucizny w odpowiednich dawkach (Paracelsus stwierdził to już dość dawno) i trzeba mieć pewną wiedzę ,żeby umiejętnie je zastosować, tak aby były one możliwie najbezpieczniejsze dla pacjenta i niestety wujek google nie zastąpi tutaj farmaceuty ;)

niedziela, 3 marca 2013

prolog ;)

Po co ten blog? Hmmm, może dlatego,żeby pokazać jak wygląda świat za drugą stroną lady w aptece (pierwsza uwaga - Drogi Pacjencie, pamiętaj - w aptece nie ma lady - to jest "pierwszy stół"; lada jest w warzywniaku po drugiej stronie ulicy ;) ) Będę czasem pisał o rzeczach istotnych w zawodzie farmaceuty, czasem o tym co sądzę o różnych grupach produktów, które można nabyć drogą kupna w aptekach.Czasem napiszę coś bardziej naukowego a czasem będą to tematy trywialne, jakkolwiek zamierzam pisać tak aby w miarę każdy czytelnik mógł odnaleźć coś dla siebie.

 pozdrawiam,

Masa